poniedziałek, 11 maja 2020

Przyjaźń wielka sprawa


Większość z Was wie o tym, że najtrwalsze przyjaźnie zawiera się w szkole. Posiadanie przyjaciela
i bycie nim wymaga od wszystkich niejednokrotnie wiele wysiłku i poświęcenia.  Uśmiech, wspólna zabawa, towarzystwo, zaufanie oraz bezpieczeństwo - to najczęstsze skojarzenia z tym słowem. Szanujmy i pielęgnujmy swoje przyjaźnie, ponieważ jak powiedział niemiecki muzyk Ernst Zacharias "Przyjaźń to nie tylko wspaniały prezent, lecz także ustawiczna praca."



BAJKA O PRZYJAŹNI

Każdego dnia, przed zaśnięciem mała Zuzia marzyła o prawdziwej
przyjaźni. Chciała jej szukać nawet na końcu świata…Za siedmioma
górami, za siedmioma lasami…
Postanowiła zrealizować swój pomysł i pewnego rana, niezauważona
przez nikogo, czmychnęła szybko z domu. Cichutko na paluszkach przeszła
przez korytarz, popatrzyła na zamknięte drzwi do pokoju rodziców, wsunęła
pod nie niezdarnie napisany liścik:
– Szukam przyjaźni…
Stanęła przed domem w pięknym ogrodzie, który tonął w blasku słońca,
tęczowych barw dodawała mu fontanna kolorów płynąca z tysiąca róż. Mała
Zuzia popatrzyła na nie i powiedziała:
– Gdybym była tak piękna jak Wy cudowne kwiaty , miałabym przyjaciół
bez liku.
Wtem jedna z róż uroniła łzę, wielką kryształową, która bezgłośnie rozbiła
się o źdźbło trawy…
– Zuziu , nic bardziej błędnego… Uroda jest krucha jak tafla lodu, przemija
jak zima wiosną, gubi się jak wiatr w polu…Przyjaciół nie poznaje się po ich
zewnętrznym pięknie, przyjaciel to dusza – pełna szczerości, to w niej tkwi
siła. Popatrz… Jest nas tu tysiące, każda z nas jest tak samo piękna…Jak
wybrać przyjaciela wśród nas, przecież wyglądamy tak samo? Jeżeli zbyt
pochopnie wyciągniesz rękę do którejś z róż w dłoń wbije się bolesny kolec.
Takie jest życie Zuziu, zbyt pochopnie oceniając intencje i zachowanie
człowieka po jego wyglądzie, możesz zranić swoją duszę tak jak dłoń.
A taka rana boli bardzo długo…Szukaj Zuziu dalej, a prawdziwą przyjaźń
uda Ci się znaleźć…
Mała Zuzia z uwagą wysłuchała róży, nawet trochę się zasmuciła…Nagle
uwagę Zuzi przykuł piękny motyl, nawet na chwilę usiadł na jej zadartym
nosku … Rozbawił ją tym bardzo, mała Zuzia postanowiła złapać motylka,
schować go w dłoni i mieć jego przyjaźń na wyłączność.
Motylek kusił paletą barw, wirował , unosił się wysoko, po chwili przycupną
na jednym to na drugim kwiecie. Zuzia biegła co sił w nogach –
tak strasznie pragnęła mieć za przyjaciela motylka. Nawet nie zauważyła
kiedy znalazła się pod lasem, na skraju wsi. Zmęczona usiadła na starym
pniu i zaszlochała. Gdzie jesteś motylku? Chciałam mieć Cię
za przyjaciela…Byłbyś tylko mój.
Słońce schowało się za konarami drzew, gałęzie się poruszyły, liście
zaszumiały. Na Zuzię popatrzył Stary Dąb, a ludzie powiadali, że Dąb jest
jak świat stary. Powiedział z wielką troską w głosie. „Nie płacz Zuziu,
nie tędy droga. Prawdziwa przyjaźń przychodzi sama, umorusana jest
w radości i smutku. Przyjaźni nie możesz gonić, łapać w garść jak kropli
deszczu”.
Powiedz mi Stary Dębie, którą ścieżką kroczyć, żeby prawdziwej przyjaźni

spojrzeć w oczy. Oddam wszystkie zabawki, słodycze za prawdziwego
przyjaciela…
„Zuziu ,przez setki lat tutaj stoję. Nie jeden biedak podniósł tego trudu
zwoje i próbował znaleźć przyjaźń. Szukali niemal na końcu świata. To byli
ślepcy. Szukali czegoś, co mieli pod ręką. Gardzili zwykłymi ludźmi,
zwierzętami. Przyjaźń kojarzyła im się z czymś zewnętrznie pięknym,
z cudownymi talentami … Prawdziwy przyjaciel bardzo często za nimi
przez te kręte ścieżki kroczył. Ale cóż, ślepiec nigdy nie przejrzy na oczy…
Mała Zuzia z uwagą wysłuchała Starego Dębu. Podziękowała za rady
i odpoczynek. Poszła szukać dalej. Poczuła lekkie burczenie w brzuchu
i głód. Zobaczyła jagodowisko i postanowiła zjeść coś dobrego. Usiadła
na zielonym mchu, buzię umorusała jagodowym miąższem. Poczuła
zmęczenie i usnęła. Śnił jej się rodzinny dom, mama z zatroskaną miną
pochylająca się nad łóżeczkiem Zuzi, jej uśmiechy bez liku. Tata z gitarą,
który mówi: ta piosenka jest dla Ciebie smyku.
Zuzia przebudziła się i z przerażeniem stwierdziła , że nie wie gdzie jest ,
słońce powoli chowało się za Ciemnymi chmurami, niebo nabrało groźnego
wyrazu. Ostry wiatr zerwał się i przecinał konary drzew, z nieba popłynęły
kurtyny deszczu. Zuzia zapłakała bezgłośnie. Zatęskniła za domem,
rodzicami. Gdzie ja jestem, która droga prowadzi do domu? Przecież zbliża
się noc. Oczy Zuzi były pełne łez, dusza pełna smutku. Wten usłyszała
głos: „Nie martw się kruszyno, uchronię Cię przed zimnem nocy, rankiem
przejdziemy przez ten wieli las i wrócimy do wioski. Do Twojego domu.
Do matczynego serca się przytulisz. Tylko zaufaj mi.”
Zuzia przetarła oczy ze zdumienia. To Krecik, pies przybłęda,
którego dokarmiała w ogrodzie. Chowała kawałki chleba w kieszeni
fartuszka i jak nikt nie widział, częstowała tego porzuconego psa. Krecik był
niczyj, był niekochany, brudny i przez wszystkich przeganiany. Brzydki, taki
nijaki. Zwykły, takich piesków na świecie są tysiące.
Zuzia zapytał Krecika, jak mnie znalazłeś? Krecik podszedł bliżej Zuzi,
wskoczył na kolana i powiedział: Wiesz , miałem kiedyś Pana. Darzyłem
jego wielką przyjaźnią, byłem wierny, pocieszałem w chwili smutku,
cieszyłem się razem z nim z radości. I nadszedł dzień deszczowy, wtedy
promienie słońca zamieniły się w strugi deszczu. Mój Pan kupił sobie
nowego psa, takiego nad którego wyglądem każdy wzdychał. Stałem się
niepotrzebny, niechciany. Wywiózł mnie do tego lasu na skraju wioski,
zostawił, porzucił bez słowa. Straciłem wiarę w ludzi. Przestałem wierzyć
w przyjaźń. Głodny, z każdego podwórka przeganiany, cierpiałem
i tęskniłem za domem. Wtedy pojawiłaś się TY. Uratowałaś mi życie,
częstując chlebem czy miską mleka. Każdego dnia wyczekiwałem Ci
w ogrodzie. A Ty każdego dnia przychodziłaś, przytuliłaś, nakarmiłaś …
Okazałaś serce mnie, takiemu zwykłemu, nikomu niepotrzebnemu. Masz
wielkie serce i naprawdę potrafisz żyć. A życie będziesz miała piękne, bo
dostrzegasz innych, ich troski i smutki. Nie jesteś zapatrzona w siebie …
Widzisz sercem innych.

Zuzia pomyślała, że znalazła to czego wśród róż szukała. O takiej przyjaźni
mówił Stary Dąb. Zwykłej, normalnej, szczerej i bezinteresownej.
Która prowadzi przez zaufania próg, mały Krecik przecież każdego dnia był
z nią, patrzył jak się bawi w ogrodzie, warczał srogo na kogoś kto mógł jej
czymś zagrozić. Tak jak teraz . Od rana za nią kroczył. I chodź niewidzialny
dla oczu, wiernie poczuł się w obowiązku , że przed złem świata ja uchroni.
W razie potrzeby osłoni własną piersią. To jest właśnie przyjaźń,! znalazłam
przyjaciela choć wcale nie musiałam szukać. On był i zawsze będzie.
Zapadła noc, sowy głośno huczały, świat zrobił się taki groźny cały. Krecik
powiedział do Zuzi- nie bój się, śpij, oby do rana. Ja będę czuwał .
Ogrzejesz się do mojego ciała. Głowę przytul do mchu poduszki. Nie płacz ,
nie martw się Zuziu. Jestem przy Tobie.
Zuzia zamknęła swe zmartwione oczka i pogrążyła się w snu otchłani.
A sen miała piękny, roześmiany . Czuła ciepły dotyk dłoni mamy. Tato taki
rozradowany, swe piosenki śpiewał patrząc w oczy mamy.
Zuziu, Zuzienko, otwórz oczka , już ranek. Idziemy do domu, tam wszyscy
się martwią o Ciebie. Zuzia z miłością przytuliła swojego prawdziwego
przyjaciela Krecika. I razem zaczęli kroczyć w stronę wioski. Ona i jej
prawdziwy przyjaciel. Przyjaciele. Po długiej i krętej drodze, pełniej
przeszkód szli i szli w nieskończoność. Krecik torował jej drogę, chronił
przed cierni kolcami. Sam się boleśnie przy tym ranił. Nie narzekał, do Zuzi
się uśmiechał i dodawał otuchy. Prawdziwy przyjaciel. Nagle cicho sza…
Chyba słychać nawoływania. Jakiś głosy przebiją się przez echa moc.
Zuziu, Zuziu córeńko. Krecik to głos mojego taty , biegnijmy za głosem
…Tak Zuziu biegnijmy szybciusieńko. Krecik co sił zaczął szczekać , szukał
pomocy. Błagam niech ktoś mój głos usłyszy w myślach prosił. Głos taty
Zuziu zdawał się być już tuż, tak blisko. Tak To tata…Ojciec Zuzi uściskał ją
szybko, sprawdził czy nic jej się nie stało. Zuzia szybko opowiedziała,
że Krecik jej przyjaciel uratował ją, dodawał otuchy i przed mrokiem
uchronił. Tata Zuzi, podziękował Krecikowi. Powiedział, że przyjaciel
mojej córki na stałe w naszym domu zagości.
Radość w wiosce po powrocie Zuzi i Krecika była niesłychana. Każdy chciał
zobaczyć psa bohatera, który opieką ja otoczył. Jakież było ludzi
zdziwienia, gdy ujrzeli tego zwykłego psa – przybłędę. Tego, którego każdy
miotłą z podwórka przeganiał.
Zuzia widząc zdziwienie ludzi powiedziała: Szukaliście kogoś wyjątkowego,
tak jak ja. Ja też szukałam przyjaźni w czymś, kimś co się wyróżnia.
Najpiękniejsze często jest niewidoczne dla oczu .Jesteśmy ślepcami,
przetrzyjmy oczy, rozejrzyjmy się dookoła. W zwykłych rzeczach, ludziach,
zwierzętach jest tyle piękna i miłości. Nasze serca będą pełne radości –
jeżeli sercem będziemy dzielić się z innymi. Przyjaciel to ktoś, kto zawsze
jest w chwilach smutku i radości. Otrze łzę i sprawi, że na naszej twarzy
uśmiech zagości. Nie patrzy na wygląd i przywary, jest taki zwykły
i jednocześnie tak wspaniały.
I od tej chwili, mały Krecik na zawsze przy Zuzi został. W jej domu pełnym
miłości, każdego dnia witał wesołym szczekaniem, układał do snu
i niecierpliwie czekał kolejnego poranku. I tak kroczą przez życie razem,
Zuzia i jej niestrudzony przyjaciel ten co pokochał ją za serce, uśmiech
i miłość do świata.


Piosenki o przyjaźni:

Piosenka o przyjaźni
https://www.youtube.com/watch?v=68Uahr2nYKw

Przyjaźń wielka sprawa.
https://www.youtube.com/watch?v=CHRrns4VEsQ

Zostań moim przyjacielem:

W przyjażni tkwi siła;

Mam przyjaciela:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz