niedziela, 15 listopada 2020

Międzynarodowy Dzień Tolerancji

 



Święto szacunkuakceptacji i uznania bogactwa różnorodności kultur na świecie.


Tolerancja, to po łacinie tolerantia, czyli „cierpliwa wytrwałość”. Wywodzi się od słowa tolerare, co znaczy „znosić”, „przecierpieć”, „wytrzymywać”. Jest jedną z najważniejszych postaw człowieka, która przejawia się nie tylko w życiu osobistym, ale i społecznym, kulturowym czy religijnym. 
 
Tolerancja to otwarte i pełne szacunku podejście do cech i zachowań drugiego człowieka, które są odmienne od naszych. Nie jest równoznaczna z przyjęciem czyjegoś zachowania i przekonań.  

Tolerancja to szacunek dla innych poglądów, nawet takich, których nie podzielamy i nie popieramy. Nie dotyczy to oczywiście zachowań niezgodnych z prawem, których celem jest np. wyrządzanie komuś krzywdy. 
 
Jak ważna jest tolerancja w życiu każdego człowieka i narodu, można się przekonać, czytając Powszechną Deklarację Praw Człowieka, która rozpoczyna się stwierdzeniem, że  

wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w godności oraz prawach 


Niestety historia pełna jest smutnych wydarzeń, które miały miejsce, gdy tolerancji zabrakło. Nawet współcześnie mamy do czynienia z ludźmi nietolerancyjnymi. M.in. dlatego ustanowiono Międzynarodowy Dzień Tolerancji, który przypada na 16 listopada. 



Możecie wysłuchać słuchowiska pt. „Brzydkie Kaczątko”.  


https://www.youtube.com/watch?v=XM6nKXHjj9Q&ab_channel=Bajkowisko-bajkidladzieci


Po wysłuchaniu opowiedzcie o swoich spostrzeżeniach i emocjach związanych z bajką. 

Zastanówcie się jakie są odpowiedzi na pytania.


Co potrzebowało brzydkie kaczątko?  

Co czuło brzydkie kaczątko?  

Co robiło brzydkie kaczątko?  

Jak zachowały się inne ptaki?  

Jak mogły zachować się inaczej?  

Jak Wy byście potraktowały kaczątko?  

Co powiedziałybyście brzydkiemu kaczątku?  

Co powiedziałybyście innym ptakom?  

Czy zgadzasz się z tym, że każdy z nas ma prawo być inny i każdy z nas ma potrzebę bycia akceptowanym w grupie?



Zachęcam Was również do przeczytania opowiadania. 




Tolerancja

Pierwszy tydzień roku szkolnego Pola spędziła w domu. Na koniec wakacji przytrafiła się jej wietrzna ospa, musiała więc swoje odleżeć, by nikogo w klasie nie zarazić. Teraz, już zdrowa, szła do szkoły i nie mogła się doczekać spotkania ze swoimi koleżankami. Ciekawa była, kto najwięcej wyrósł podczas wakacji, kto wrócił z nich najbardziej opalony, komu przydarzyły się najciekawsze historie. Przed lekcją, pod drzwiami klasy, zebrał się już mały tłum. Pola witała się ze wszystkimi z nieukrywaną radością.
– Pola, nareszcie! – Ela rzuciła się jej na szyję. – Że też musiałaś tak pechowo zachorować!
– Ale już jestem – roześmiała się dziewczynka. – Najważniejsze, że nikogo nie zarażę, bo wiesz, wietrzna ospa jest bardzo dokuczliwa.

Patrzyła z zaciekawieniem, co się zmieniło. Zdecydowanie najbardziej wyrósł Antek. Miał już pewnie ze 170 cm wzrostu, czyli znacznie więcej niż przeciętny piątoklasista. Małgosia zapuściła włosy, a Jagoda obcięła swoje zupełnie na krótko. Filip może nie urósł, ale za to wyraźnie zeszczuplał. Byli radośni i rozgadani, Pola ich wszystkich autentycznie lubiła. Nagle zauważyła stojącą z boku dziewczynkę. Jej smutna twarzyczka na tle roześmianej klasy wywołała poruszenie w sercu Poli.
– Kto to jest? – zapytała Elę. – Czyżbyśmy mieli nową koleżankę?
– No tak, niestety jest w naszej klasie… – westchnęła teatralnie Ela. – Że też musieli dać ją do nas. Przecież od pierwszej klasy nikt do nas nie doszedł. I tak było najlepiej!
– Coś ty! Przecież fajnie mieć nową koleżankę – odpowiedziała Pola. – Tylko czemu ona stoi sama i jest taka smutna?

– Bo my jej nie lubimy. Ja to z nią wcale nie rozmawiam. Jest zresztą taka dziwna. Zobacz, jak śmiesznie ubrana – plątała się Ela. – Mówi po polsku z nienormalnym akcentem. W dodatku ma takich rodziców, co wyglądają jak jej dziadkowie. Masakra jakaś, sama widzisz…
– Czy ja dobrze zrozumiałam, że jej nie lubisz, bo inaczej mówi i ma starych rodziców? – Zdziwienie Poli sięgnęło zenitu. – Oceniłaś kogoś negatywnie tylko po pozorach. Nie sądzisz, że to jest niesprawiedliwe? Elka, ja cię nie poznaję!
– O, znalazła się pani psycholog! – oburzyła się Ela.
– To nie psychologia, tylko tolerancja – odpaliła Pola. – Tolerancja, czyli szacunek dla innych ludzi, także tych bardzo różnych ode mnie. Nie słyszałaś o tolerancji? Bycie tolerancyjnym, czyli respektowanie różnic między ludźmi, to powinność każdego człowieka.
– To sobie respektuj! – odgryzła się Ela. – A o tolerancji wiem wszystko.
– Aha, wszystko wiesz... Tylko masz problemy z zastosowaniem tej wiedzy! – Pola nie kryła rozczarowania. – Niestety, tak jak wielu ludzi.

Ela się naburmuszyła i odeszła mocno obrażona, a Pola postanowiła podejść do nowej koleżanki.
– Cześć, jestem Pola Sikorska i też chodzę do tej klasy – przedstawiła się ciepło. – Chorowałam w zeszłym tygodniu i nudziłam się porządnie, więc cieszę się, że mogłam wreszcie przyjść do szkoły.
– Ja jestem Anna Brockman – twarz dziewczynki rozjaśnił uśmiech. – I też się nudziłam w zeszłym tygodniu, chociaż chodziłam do szkoły.
– Mówisz z obcym akcentem – zauważyła Pola. – Skąd przyjechałaś?
– Na stałe mieszkam w Szwajcarii – wyjaśniła Anna. – Nie wiem, czy zostaniemy w Polsce, czy wrócimy do Szwajcarii... To oczywiście zależy od moich rodziców.

Dziewczynki rozmawiałyby pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie dzwonek na lekcję. Weszły do klasy ostatnie, a kiedy Pola zauważyła, że Anna samotnie siada w ławce, udała się za nią i usiadła obok. Nie przejmowała się pełnymi zdziwienia spojrzeniami koleżanek, ucieszyła ją natomiast wdzięczność w oczach nowej koleżanki. Potem dziewczynki siedziały razem już na wszystkich lekcjach, a na przerwach buzie im się nie zamykały – tyle było do powiedzenia. Ostatnią lekcją tego dnia była godzina wychowawcza z panią Krysowską, która uczyła przyrody. 
Na poprzedniej lekcji pani Krysowska nie miała czasu zająć się nową uczennicą. Wiadomo – na początku roku szkolnego dużo się dzieje. Teraz miała zamiar to nadrobić.

– Widzę, Aniu, że znalazłaś już koleżankę – rozpoczęła lekcję nauczycielka. – Proszę, opowiedz nam coś o sobie. Ja jestem szczególnie ciekawa, skąd twoje uzdolnienia językowe. Słyszałam, że na niemieckim nie masz sobie równych. Czy niemiecki to twój ojczysty język?
– Oprócz niemieckiego mówię jeszcze po angielsku i francusku. W Szwajcarii, tam gdzie mieszkam na stałe, to normalne – odpowiedziała dziewczynka. – Moja mama jest Polką i mówi do mnie tylko po polsku, tato jest Szwajcarem i rozmawiamy po niemiecku, bo tato nie zna polskiego.
– Tyle języków? – zdziwiła się nauczycielka. – Czy to konieczne w Szwajcarii?
– Ach, nie! – uśmiechnęła się Anna. – To ze względu na moje starsze rodzeństwo. Pierwszy mąż mojej mamy był Egipcjaninem. W Egipcie mam siostrę, która kończy medycynę, i brata, który jest pilotem samolotów pasażerskich. Z nimi rozmawiam po francusku. Mam też siostrę w Australii, która jest dziennikarką. To córka mojego taty. Z nią rozmawiam po angielsku. I tak jakoś wyszło, że nie mam problemów z dogadywaniem się w tych językach.

W klasie zapanowała cisza. Wszyscy z zainteresowaniem słuchali tego, co mówi dziewczynka. Nawet Ela przestała udawać, że nie jest zaciekawiona.
– To co robisz w Polsce? – zwrócił się do Ani Konrad. – Ja to bym nigdy nie wyjechał ze Szwajcarii.
– To ze względu na babcię, mamę mojej mamy, która się rozchorowała. Teraz się nią opiekujemy – wyjaśniła Anna. – Mój tato jest pisarzem, mama tłumaczy jego książki na polski i francuski. Do pracy potrzebny jest im tylko komputer, więc pracować mogą wszędzie. I tak oto znaleźliśmy się w ojczyźnie mojej mamy.
– Czekaj, czy Peter Brockman, ten sławny pisarz, to twój tato, czy to tylko zbieżność nazwisk? – zapytała nauczycielka.
– Tak, to mój tato i chyba faktycznie jest sławny – roześmiała się dziewczynka. – Ale dla mnie to jest tylko mój tato, bardzo fajny człowiek.
– Coś podobnego! Córka sławnego pisarza w naszej szkole! – emocjonowała się pani Krysowska. – Mam nadzieję, że dobrze się czujesz w klasie i znalazłaś już serdecznych przyjaciół.

Gdyby dokładniej przyjrzała się Annie, znalazłaby w jej oczach całą odpowiedź. Dziewczynka odważnie spojrzała na klasę i wtedy wszyscy ze wstydem pospuszczali głowy. Ania długo myślała nad odpowiedzią.
– Dzisiaj czuję się dobrze, bo poznałam Polę – powiedziała cicho. – Ale poprzedni tydzień był dla mnie bardzo ciężki. Nie chciałam tu przychodzić.
– Proszę pani, a ja chciałabym zaproponować temat kolejnej lekcji wychowawczej – powiedziała zdecydowanym tonem Pola. – Powinniśmy wszyscy porozmawiać o tym, czym jest tolerancja i co się dzieje, gdy jej brakuje.
Wychowawczyni spojrzała badawczo na swoją klasę i już wiedziała, że zrealizowanie tego tematu zajmie więcej niż jedną lekcję.

Opowiadanie napisała dla Was
Alicja Mikulska





poniedziałek, 25 maja 2020

Witamy!

Drogie Dzieciaki,

jesteście zdolne, pomysłowe, kreatywne. potraficie zrobić  
COŚ z niczego. 

Niejednokrotnie pokazaliście nam, że można na Was liczyć, że Wasze prace to małe dzieła sztuki. 

Proponujemy Wam, żebyście wykorzystali swoje zdolności i brali udział w proponowanych działaniach :)

Z prawej strony macie "działania na blogu" gdzie wybierając odpowiednie zagadnienie zostaniecie szybko przeniesieni do posta, który Was interesuje.

Wszystkie prace plastyczne, Wasze pomysły, samodzielną twórczość możecie dokumentować za pomocą zdjęć lub skanów prac i wysyłać na naszego maila: e.swietlica.sp.362@gmail.com 


Pozdrawiamy Was serdecznie i czekamy na powrót do szkoły!

Nauczyciele Świetlicy

czwartek, 21 maja 2020

Bajka terapeutyczna "Wołanie o pomoc"

Bajka terapeutyczna "Wołanie o pomoc"


Słońce chyliło się ku zachodowi. Minął kolejny dzień, a mała mrówka siedząc przy mrowisku i patrząc, jak wszystko dookoła układa się do snu cichutko zapłakała. Przyszła na świat z jedną krótszą nóżką, przez co nie była tak sprawna jak jej cała rodzina. Pomagała w budowaniu mrowiska jak tylko mogła najlepiej, ale wciąż była popychana, odsuwana a najbardziej bolały ją przezwiska, którymi zasypywano ją co dnia. 
Mrówka Kulejka - nazywano ja tak od urodzenia - nie znalazła dotąd żadnej bratniej duszy. Wiele by oddala za to, żeby ją zaakceptowano. Zmęczona całodniową pracą zasnęła. Śnił jej się wielki plac zabaw, na którym bawiła się z innymi mrówkami cała i zdrowa. Biegała uśmiechając się. Każdy kto ją widział zatrzymywał się zamieniając z nią kilka słów, ponieważ była z natury pogodna i radosna.
Po przebudzeniu głęboko westchnęła. Zdawała sobie sprawę, że nigdy nie będzie tak sprawna jak jej liczna rodzina. Była bardzo smutna, bo czekał ją kolejny trudny dzień. Już słyszała za sobą
- Kuternogo, rusz się. Czas do pracy. Długo się będziesz ślimaczyć? Szybciej.

Nie potrafiła dłużej znieść wyzwisk, ciągłego popędzania i braku akceptacji. W przypływie wielkiej rozpaczy postanowiła uciec. Jej decyzja była nieodwołalna. Odejście wiązało się z wielkim ryzykiem, a nawet utratą życia. Mrówki bowiem nie potrafią żyć samotnie. Kulejka jednak nie miała się do kogo zwrócić o pomoc i zaryzykowała. Pochylona wstała i posuwistym, ciężkim krokiem ruszyła przed siebie.

Nagle usłyszała wołanie o pomoc. Skierowała swe kroki w kierunku skąd dochodził rozpaczliwy głos. Podeszła bliżej i ku swojemu zdumieniu zobaczyła królową w towarzystwie przybocznej straży. Królowa leżała nieprzytomna pod gałązką, która pod wpływem silnego wiatru ułamała się z drzewa. Mrówki czuwające nad bezpieczeństwem królowej wpadły w panikę i histerycznie wołały o pomoc. Kulejka pełna obaw ruszyła w kierunku mrowiska głośno wołając:
- Królowa jest w niebezpieczeństwie. Ratunku. Pomocy.
- Któż tak wrzeszczy od rana? - zawołała jedna z mrówek.
- Pomóżmy królowej matce. Leży nieprzytomna pod gałązką.
Ktoś z oddali krzyknął:
- Przecież to niemożliwe. Królowa jest w swoim apartamencie i z pewnością jeszcze się nie obudziła.
Kulejka jednak nie dawała za wygraną. Królowa mogła umrzeć, a ona jako jej podwładna nie mogła na to pozwolić.
- Jeżeli mi nie wierzycie to sami sprawdźcie - zawołała i ruszyła w kierunku leżącej bezwładnie królowej, nie oglądając się za siebie.
Jedna z mrówek podążyła za Kulejką, a wnet i pozostałe chcąc sprawdzić, czy to prawda. Niestety Kulejka miała rację. Mrówki przystąpiły do ratowania swojej królowej matki. Podniosły ciężką dla nich gałąź i zaniosły królową do mrowiska, gdzie ułożono ją wygodnie w jej królewskim łożu. Wkrótce królowa odzyskała przytomność i kazała wezwać wybawicielkę Kulejkę, którą na oczach wszystkich mrówek mianowała osobista damą.
Od tej chwili wszyscy odnosili się z szacunkiem do Kulejki i nikt nie ośmielił się jej dokuczać z powodu jej kalectwa. Z czasem odważna mrówka zdobyła sobie przyjaciół, którzy pokochali ją za jej dobroć i chęć niesienia pomocy. Mała Kulejka otoczona troskliwością i miłością z czasem zapomniała o swoim kalectwie. Jej życie było niezwykle ciekawe, a o jej wrażliwości na krzywdę
opowiadano długo w całym mrowisku.

Danuta Sorotowicz


OCHRONA ZWIERZĄT PRZED HAŁASEM


Hałas u zwierząt powoduje:

  • rozdrażnienie i stany lękowe;
  • zmęczenie i wyczerpanie energetyczne organizmu (na zniwelowanie negatywnych skutków hałasu organizm zużywa bardzo dużo energii);
  • zmianę siedlisk;
  • zmniejszenie liczby składanych jaj;
  • utrudnia u owadów porozumiewanie się pomiędzy osobnikami tego samego gatunku w okresie godowym;
  • u owadów zapylających zmniejsza aktywność i powoduje dezorientację, a skutkiem tego zmniejszenie zapylania.

Dźwięki o wysokiej  częstotliwości, od 50 do 200 kHz, wykorzystuje się do walki biologicznej np. z gąsienicami motyli czy larwami komarów, niektórymi ssakami np. szczurami, więc łatwo sobie wyobrazić, jaki wpływ może mieć hałas miejski na zwierzęta.

Jak chronić zwierzęta przed hałasem
zamiast pokazów sztucznych ogni w coraz większej liczbie miast organizuje się pokazy laserowe; niestety światło laserowe może uszkadzać siatkówkę oka; najbezpieczniejsze są pokazy slajdów rzucane na budynki.

Noc, Laserowa, Oświetlenie, Światła

Co możemy zrobić:
zachowywać się spokojnie i cicho w miejscach, w których mogą znajdować się gniazda lęgowe, kryjówki, nory, miejsca odpoczynku zwierząt;
 działać na rzecz  wprowadzenia zakazu pokazów sztucznych ogni i wystrzałów petard przez cały rok, nie wyłączając Sylwestra.

Cisza, Milczenie, Cichy, Tajemnica

Dokarmianie i pojenie zwierząt dzikich i nieudomowionych w mieści


Mieszkańcy miasta mogą dokarmiać nieoswojone  koty i ptaki. Pozostałe gatunki zwierząt albo radzą sobie same, a jeśli wymagają dokarmiania, to powinny zajmować się tym wyłącznie odpowiednio przygotowane do tego osoby i służby leśne. Celem dokarmiania jest pomaganie zwierzętom w przetrwaniu niesprzyjających dla nich warunków (mrozów i opadów śniegu). 

Kot, Kwiat, Kotek, Kamień, Pieścić

Niektórzy uważają, że mieszkańcy miast dokarmiają ptaki wyłącznie dla własnej przyjemności, że ptaki  poradziłyby sobie same, najwyżej zmniejszyłaby się ich populacja. Podkreślają też, że z dokarmiania korzystają głównie ptaki występujące licznie w mieście. Ale można też na sprawę dokarmiania spojrzeć w inny sposób. 

Gołąb, Ptak, Symbolu, Miejskich

To, że dany gatunek ptaka jest pospolicie występującym, nie oznacza, że nie ma prawa być zdrowy i odżywiony. Poza tym, biorąc pod uwagę pracę, którą trzeba włożyć w regularne dokarmianie i pojenie ptaków, raczej należy takie zachowanie traktować jako wyraz poczucia odpowiedzialności za zwierzęta żyjące z nami w mieście i zrozumienie specyfiki ekosystemu miejskiego. Dokarmiając ptaki, trzeba sprzątać codziennie odchody ptasie i resztki karmy w karmidłach/miejscach dokarmiania, myć poidła, dobierać odpowiednią karmę dla poszczególnych gatunków, których rozmieszczenie ulega co jakiś czas zmianom, przekonywać do ptaków niechętnych ich mieszkańców.

Zasady dokarmiania ptaków:

Ptaki dokarmiamy tylko podczas mrozów i śniegów, aż do odwilży; 
jeśli zdecydujemy się na dokarmianie, należy robić to regularnie (codziennie), przez cały okres, gdy ptakom jest to potrzebne; 
miejsce dokarmiania utrzymujemy w czystości – sprzątamy resztki niezjedzonego, zwilgotniałego pokarmu, odchody ptasie, inne zanieczyszczenia;
w miejscu dokarmiania umieszczamy poidło na wodę (np. podstawkę pod donicę z zaokrąglonym rantem); dbamy o czystość poidła i codziennie zmieniamy wodę;
wybieramy miejsce oddalone od ulicy i, w miarę możliwości, mniej uczęszczane przez wolno żyjące koty.

Czym nie wolno dokarmiać ptaków
- chlebem;
- przetworzonym, solonym, słodzonym, przyprawianym jedzeniem,
- resztkami jedzenia z naszego stołu.
Ptaki żywiąc się takim pokarmem, poważnie chorują, stają się osłabione, ich pióra tracą blask, są często posklejane i brudne. 
Chleb (również czerstwy) wywołuje u ptaków chorobę zwaną kwasicą;
może doprowadzić do zwyrodnienia stawów i deformacji określanej jako „anielskie skrzydła”; polega ona na tym, że część piór sterówek (w skrzydłach) staje na sztorc, ptak nie może albo ma problem z prawidłowym lotem; deformacja jest nieodwracalna, najczęściej obserwowana jest u ptaków wodnych, zwłaszcza u łabędzi, ale zdarza się też u gołębi.
Zjadany przez ptaki pokryty pleśnią chleb może prowadzić u nich do zaburzeń neurologicznych, w tym zaburzeń równowagi; pleśń wydziela substancje zwane mykotoksynami, które działają negatywnie na ośrodkowy układ nerwowy.

Przetworzona żywność zjadana przez ptaki powoduje u nich zaburzenia metaboliczne, co w efekcie sprzyja osłabieniu, większej podatności na choroby bakteryjne i wirusowe oraz ataki pasożytów zewnętrznych i wewnętrznych. A to z kolei może być powodem zagrożeń dla innych zwierząt i człowieka.
Często można zaobserwować w swojej okolicy starsze osoby, które codziennie wychodzą karmić ptaki. Przynoszą ptakom czerstwy, niespleśniany i starannie pokrojony w drobną kostkę chleb. Robią to oczywiście z troski o ptasich sąsiadów, często też żeby czuć się komuś potrzebnym. Można wyjaśnić tym osobom, jaki negatywny wpływ na ptaki ma chleb i że dużo lepszym pokarmem dla ptaków są gruboziarniste kasze (np. jęczmienna, która nie jest przy tym droga).

Odpowiedni pokarm dla różnych gatunków ptaków:

- Dla ptaków wodnych (np. kaczek, łabędzi): 
ugotowane, ewentualnie surowe warzywa, najlepiej pokrojone w kostkę, pszenica, płatki zbóż, pognieciona kukurydza
Pokarm wykładamy na ląd, absolutnie nie do wody.

Żywności, Zboża, Pszenica, Ziarna

- Dla ptaków owadożernych (np. sikory, dzięcioły, kowaliki):
kawałki słoniny (niesolonej!), kule z ziaren (słonecznik, rzepak, rzepik, konopie, pogniecione orzechy laskowe i włoskie) i tłuszczu

- Dla ptaków ziarnojadów (np. wróbli, mazurków, trznadli, szczygłów, dzwońców):
łuskany słonecznik lub słonecznik pastewny, siemię lniane, proso, pestki dyni, nasiona konopi, mak, owoce róży
Sikorka, Zima, Ptak, Ogród
- Dla ptaków miękkojadów (np. drozdów, kwiczołów, kosów):
jabłka, gruszki (pokrojone, można nadziać na gałązki, na których ptaki siadają) i ogryzki tych owoców, owoce jarzębiny, dzikiej róży, czarnego bzu, warzywa ugotowane, kasze, ryż; raczej nie należy podawać suszonych owoców, ponieważ po pierwsze są one często siarkowane, a poza tym zjadane w zbyt dużej ilości mogą zaklejać przewód pokarmowy ptaka; dużo lepiej jest zamrozić latem/jesienią owoce i zimą podawać ptakom rozmrożone. 

- Dla gołębi, sierpówek, wron, gawronów, srok, kawek, kuraków, bażantów, kuropatw: kasze grubo mielone (poza gryczaną), pszenica, zboża rodzime, ewentualnie rozgniecione, gdy ptaki niechętnie jedzą całe ziarna.
Gołębie dają sobie radę z nasionami soi, grochu, soczewicy, a wrony i gawrony chętnie rozbijają i wyjadają ze skorupy orzechy włoskie.
Ziarna, Zboże, Proso, Owies, Natura
Większość gatunków ptaków chętnie zjada nasiona słonecznika jako pokarm korzystny zimą, bo dający dużo energii; poza tym można dołożyć do mieszanki siemię lniane czy mak (mak zwykle zjadany jest na końcu, ale też znika z miejsca dokarmiania), ale już w mniejszej ilości niż słonecznik.

Pojenie zwierząt
Z poideł - piją wodę i kąpią się w nich - korzystają zwłaszcza ptaki i owady. Również wolno żyjące koty chętnie zaglądają do poidełek.
Jak ważna jest świeża i czysta woda dla ptaków, można zaobserwować zimą, podczas dużych mrozów, przy braku opadów i pokrywy śnieżnej. Ptaki, zwłaszcza gołębie miejskie, sierpówki, wróble, wrony siwe i gawrony, dosłownie oblegają poidło i wypijają wodę do dna. Podobnie zachowują się latem, tyle że w upalne dni dodatkowo jeszcze chętnie się kąpią w wystawionej dla nich wodzie.


środa, 20 maja 2020

PRACA PLASTYCZNA- TORCIK

Dzisiejsza propozycja na zabawę to torcik urodzinowy – bajkowe, kolorowe ciasto z materiałów plastycznych. Wykonanie torciku urodzinowego nie jest trudne, ale efekt końcowy – bajeczny.

Przepis na plastyczny torcik:
1. Składniki:
  • cztery okrągłe (zamykane) kartonowe opakowania po serkach: jedno duże, dwa średnie i jedno małe; jeśli nie uda się wam znaleźć wszystkich opakowań zamykanych to będą potrzebne również:
  • zszywacz,
  • blok techniczny,
  • ołówek,
  • nożyczki,
  • klej,
  • bibuła,
  • Inne ozdoby.

2. Sposób wykonania:

Etap 1

 

Wszystkie pudełka potrzebne do wykonania torciku muszą się zamykać. Jeśli udało się wam zdobyć zamykane pudełka to świetnie, jeśli nie, to brakujące elementy należy wykonać samodzielnie (moje najmniejsze pudełeczko nie miało dolnej części). Na kartce z bloku technicznego odrysowujemy tą część, która jest bez zamknięcia, następnie rysujemy większe koło (możemy je odrysować od większego opakowania) w taki sposób, aby to mniejsze było umieszczone równo w tym większym. Wycinamy narysowane koło, przecinamy część (tą do mniejszego koła) na paski (porównam to do słońca – koło i promyki). Z bloku technicznego wycinamy pasek o szerokości około 4cm, dopasowujemy go do wielkości opakowania i spinamy zszywaczem w krąg. Smarujemy klejem paski i doklejamy do spiętej części – tak powstanie dolna (brakująca) część pudełka.


Etap 2

 

Wybieramy ulubione kolory bibuły gładkiej i oklejamy nią górne części wszystkich pudełek. Następnie sklejamy ze sobą kolejne pudełka: zaczynamy od największego, do niego przyklejamy średnie i na wierzchu najmniejsze.


Etap 3

 

Z bibuły karbowanej wycinamy paski, tniemy je na małe części, wykonujemy z nich małe kuleczki, przyklejamy je do torciku klejem, dodatkowo ozdabiamy go samoprzylepnymi diamencikami.


Etap 4

 

Z bloku technicznego wykonamy urodzinowe świeczki. Z kartki bloku technicznego odcinamy paski o szerokości 4cm. Na czerwonej karbowanej bibule rysujemy płomyk ( w kształcie łezki), wycinamy go, przez środek płomienia rysujemy czarnym flamastrem linię – knot. Cały pasek smarujemy klejem, z brzegu przyklejamy płomyk, następnie zwijamy mocno pasek, chwilę przytrzymujemy (tak żeby się skleił). Smarujemy dolny koniec świeczki klejem i przyklejamy na torcie. Możemy wykonać dowolną ilość świeczek.



Etap 5

 

Torcik można rozłożyć na części, otwierając poszczególne pudełka. Można w nich umieścić wykonane z bibuły cukiereczki lub ukryć dowolną niespodziankę.
Bibułkowe cukiereczki przygotowujemy z bibuły karbowanej – formujemy z niej kuleczki, które zwijamy (także w bibułę) jak cukierki. Gotowe „słodycze” umieszczamy w pudełeczkach, które zamykamy, składając torcik w całość.



Sowa z rolki po papierze




Sowa to piękny i trochę tajemniczy ptak. Śpi w dzień, poluje w nocy, uchodzi za symbol mądrości... Zdecydowanie warto poznać ją bliżej! Teraz sowa może zamieszkać w Waszym domu i stać się jego ozdobą. Zobaczcie jak łatwo stworzyć sowę z rolki po papierze. 
Będziecie potrzebować:
– rolki po papierze toaletowym,
– kolorowego bloku rysunkowego,
– farb,
– oczu kreatywnych – oczy można też zrobić z białego i czarnego papieru,
– kleju – najlepiej typu magic.
Jak przygotować poszczególne elementy?
1. Brzegi rolki z jednej strony należy wygiąć do środka tak, aby powstały uszy.
2. Rolkę należy pomalować farbą.
3. Trzeba przygotować 4 paski w czterech kolorach o długości około 16 cm i szerokości około 2,5 cm – paski należy wzdłuż ponacinać do połowy na grubość ok. 0,4-0,5 cm.
4. Teraz wycinamy elementy oczu – większy czarny i troszkę mniejszy biały.  Elementy sklejamy ze sobą, a na nie naklejamy oczy kreatywne.
5. Wycinamy pazurki – robimy to na wyczucie.
6. Wycinamy brzuszek sowy w kształcie owalu długości 5 cm i szerokości około 3 cm. Na brzuszku rysujemy wzorek.
7. Wycinamy dziób w kształcie rombu o długości około 2,5cm i szerokości 1,5cm.
8. Uszy sowy to pasek papieru kolorowego 2,5 cm x 2,5.cm ponacinanego do połowy.
Jak wykonać sowę z rolki po papierze?
Pocięte paski należy naklejać na pomalowaną rolkę, zaczynając od dołu tak, aby na siebie nachodziły.
Następnie nakleić brzuszek sowy, oczy i dziób.
Na koniec przykleić uszy i pazurki.
Brzegi postrzępionych pasków należy za pomocą nożyczek wygiąć do góry i gotowe!


Źródło: