niedziela, 15 listopada 2020

Międzynarodowy Dzień Tolerancji

 



Święto szacunkuakceptacji i uznania bogactwa różnorodności kultur na świecie.


Tolerancja, to po łacinie tolerantia, czyli „cierpliwa wytrwałość”. Wywodzi się od słowa tolerare, co znaczy „znosić”, „przecierpieć”, „wytrzymywać”. Jest jedną z najważniejszych postaw człowieka, która przejawia się nie tylko w życiu osobistym, ale i społecznym, kulturowym czy religijnym. 
 
Tolerancja to otwarte i pełne szacunku podejście do cech i zachowań drugiego człowieka, które są odmienne od naszych. Nie jest równoznaczna z przyjęciem czyjegoś zachowania i przekonań.  

Tolerancja to szacunek dla innych poglądów, nawet takich, których nie podzielamy i nie popieramy. Nie dotyczy to oczywiście zachowań niezgodnych z prawem, których celem jest np. wyrządzanie komuś krzywdy. 
 
Jak ważna jest tolerancja w życiu każdego człowieka i narodu, można się przekonać, czytając Powszechną Deklarację Praw Człowieka, która rozpoczyna się stwierdzeniem, że  

wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w godności oraz prawach 


Niestety historia pełna jest smutnych wydarzeń, które miały miejsce, gdy tolerancji zabrakło. Nawet współcześnie mamy do czynienia z ludźmi nietolerancyjnymi. M.in. dlatego ustanowiono Międzynarodowy Dzień Tolerancji, który przypada na 16 listopada. 



Możecie wysłuchać słuchowiska pt. „Brzydkie Kaczątko”.  


https://www.youtube.com/watch?v=XM6nKXHjj9Q&ab_channel=Bajkowisko-bajkidladzieci


Po wysłuchaniu opowiedzcie o swoich spostrzeżeniach i emocjach związanych z bajką. 

Zastanówcie się jakie są odpowiedzi na pytania.


Co potrzebowało brzydkie kaczątko?  

Co czuło brzydkie kaczątko?  

Co robiło brzydkie kaczątko?  

Jak zachowały się inne ptaki?  

Jak mogły zachować się inaczej?  

Jak Wy byście potraktowały kaczątko?  

Co powiedziałybyście brzydkiemu kaczątku?  

Co powiedziałybyście innym ptakom?  

Czy zgadzasz się z tym, że każdy z nas ma prawo być inny i każdy z nas ma potrzebę bycia akceptowanym w grupie?



Zachęcam Was również do przeczytania opowiadania. 




Tolerancja

Pierwszy tydzień roku szkolnego Pola spędziła w domu. Na koniec wakacji przytrafiła się jej wietrzna ospa, musiała więc swoje odleżeć, by nikogo w klasie nie zarazić. Teraz, już zdrowa, szła do szkoły i nie mogła się doczekać spotkania ze swoimi koleżankami. Ciekawa była, kto najwięcej wyrósł podczas wakacji, kto wrócił z nich najbardziej opalony, komu przydarzyły się najciekawsze historie. Przed lekcją, pod drzwiami klasy, zebrał się już mały tłum. Pola witała się ze wszystkimi z nieukrywaną radością.
– Pola, nareszcie! – Ela rzuciła się jej na szyję. – Że też musiałaś tak pechowo zachorować!
– Ale już jestem – roześmiała się dziewczynka. – Najważniejsze, że nikogo nie zarażę, bo wiesz, wietrzna ospa jest bardzo dokuczliwa.

Patrzyła z zaciekawieniem, co się zmieniło. Zdecydowanie najbardziej wyrósł Antek. Miał już pewnie ze 170 cm wzrostu, czyli znacznie więcej niż przeciętny piątoklasista. Małgosia zapuściła włosy, a Jagoda obcięła swoje zupełnie na krótko. Filip może nie urósł, ale za to wyraźnie zeszczuplał. Byli radośni i rozgadani, Pola ich wszystkich autentycznie lubiła. Nagle zauważyła stojącą z boku dziewczynkę. Jej smutna twarzyczka na tle roześmianej klasy wywołała poruszenie w sercu Poli.
– Kto to jest? – zapytała Elę. – Czyżbyśmy mieli nową koleżankę?
– No tak, niestety jest w naszej klasie… – westchnęła teatralnie Ela. – Że też musieli dać ją do nas. Przecież od pierwszej klasy nikt do nas nie doszedł. I tak było najlepiej!
– Coś ty! Przecież fajnie mieć nową koleżankę – odpowiedziała Pola. – Tylko czemu ona stoi sama i jest taka smutna?

– Bo my jej nie lubimy. Ja to z nią wcale nie rozmawiam. Jest zresztą taka dziwna. Zobacz, jak śmiesznie ubrana – plątała się Ela. – Mówi po polsku z nienormalnym akcentem. W dodatku ma takich rodziców, co wyglądają jak jej dziadkowie. Masakra jakaś, sama widzisz…
– Czy ja dobrze zrozumiałam, że jej nie lubisz, bo inaczej mówi i ma starych rodziców? – Zdziwienie Poli sięgnęło zenitu. – Oceniłaś kogoś negatywnie tylko po pozorach. Nie sądzisz, że to jest niesprawiedliwe? Elka, ja cię nie poznaję!
– O, znalazła się pani psycholog! – oburzyła się Ela.
– To nie psychologia, tylko tolerancja – odpaliła Pola. – Tolerancja, czyli szacunek dla innych ludzi, także tych bardzo różnych ode mnie. Nie słyszałaś o tolerancji? Bycie tolerancyjnym, czyli respektowanie różnic między ludźmi, to powinność każdego człowieka.
– To sobie respektuj! – odgryzła się Ela. – A o tolerancji wiem wszystko.
– Aha, wszystko wiesz... Tylko masz problemy z zastosowaniem tej wiedzy! – Pola nie kryła rozczarowania. – Niestety, tak jak wielu ludzi.

Ela się naburmuszyła i odeszła mocno obrażona, a Pola postanowiła podejść do nowej koleżanki.
– Cześć, jestem Pola Sikorska i też chodzę do tej klasy – przedstawiła się ciepło. – Chorowałam w zeszłym tygodniu i nudziłam się porządnie, więc cieszę się, że mogłam wreszcie przyjść do szkoły.
– Ja jestem Anna Brockman – twarz dziewczynki rozjaśnił uśmiech. – I też się nudziłam w zeszłym tygodniu, chociaż chodziłam do szkoły.
– Mówisz z obcym akcentem – zauważyła Pola. – Skąd przyjechałaś?
– Na stałe mieszkam w Szwajcarii – wyjaśniła Anna. – Nie wiem, czy zostaniemy w Polsce, czy wrócimy do Szwajcarii... To oczywiście zależy od moich rodziców.

Dziewczynki rozmawiałyby pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie dzwonek na lekcję. Weszły do klasy ostatnie, a kiedy Pola zauważyła, że Anna samotnie siada w ławce, udała się za nią i usiadła obok. Nie przejmowała się pełnymi zdziwienia spojrzeniami koleżanek, ucieszyła ją natomiast wdzięczność w oczach nowej koleżanki. Potem dziewczynki siedziały razem już na wszystkich lekcjach, a na przerwach buzie im się nie zamykały – tyle było do powiedzenia. Ostatnią lekcją tego dnia była godzina wychowawcza z panią Krysowską, która uczyła przyrody. 
Na poprzedniej lekcji pani Krysowska nie miała czasu zająć się nową uczennicą. Wiadomo – na początku roku szkolnego dużo się dzieje. Teraz miała zamiar to nadrobić.

– Widzę, Aniu, że znalazłaś już koleżankę – rozpoczęła lekcję nauczycielka. – Proszę, opowiedz nam coś o sobie. Ja jestem szczególnie ciekawa, skąd twoje uzdolnienia językowe. Słyszałam, że na niemieckim nie masz sobie równych. Czy niemiecki to twój ojczysty język?
– Oprócz niemieckiego mówię jeszcze po angielsku i francusku. W Szwajcarii, tam gdzie mieszkam na stałe, to normalne – odpowiedziała dziewczynka. – Moja mama jest Polką i mówi do mnie tylko po polsku, tato jest Szwajcarem i rozmawiamy po niemiecku, bo tato nie zna polskiego.
– Tyle języków? – zdziwiła się nauczycielka. – Czy to konieczne w Szwajcarii?
– Ach, nie! – uśmiechnęła się Anna. – To ze względu na moje starsze rodzeństwo. Pierwszy mąż mojej mamy był Egipcjaninem. W Egipcie mam siostrę, która kończy medycynę, i brata, który jest pilotem samolotów pasażerskich. Z nimi rozmawiam po francusku. Mam też siostrę w Australii, która jest dziennikarką. To córka mojego taty. Z nią rozmawiam po angielsku. I tak jakoś wyszło, że nie mam problemów z dogadywaniem się w tych językach.

W klasie zapanowała cisza. Wszyscy z zainteresowaniem słuchali tego, co mówi dziewczynka. Nawet Ela przestała udawać, że nie jest zaciekawiona.
– To co robisz w Polsce? – zwrócił się do Ani Konrad. – Ja to bym nigdy nie wyjechał ze Szwajcarii.
– To ze względu na babcię, mamę mojej mamy, która się rozchorowała. Teraz się nią opiekujemy – wyjaśniła Anna. – Mój tato jest pisarzem, mama tłumaczy jego książki na polski i francuski. Do pracy potrzebny jest im tylko komputer, więc pracować mogą wszędzie. I tak oto znaleźliśmy się w ojczyźnie mojej mamy.
– Czekaj, czy Peter Brockman, ten sławny pisarz, to twój tato, czy to tylko zbieżność nazwisk? – zapytała nauczycielka.
– Tak, to mój tato i chyba faktycznie jest sławny – roześmiała się dziewczynka. – Ale dla mnie to jest tylko mój tato, bardzo fajny człowiek.
– Coś podobnego! Córka sławnego pisarza w naszej szkole! – emocjonowała się pani Krysowska. – Mam nadzieję, że dobrze się czujesz w klasie i znalazłaś już serdecznych przyjaciół.

Gdyby dokładniej przyjrzała się Annie, znalazłaby w jej oczach całą odpowiedź. Dziewczynka odważnie spojrzała na klasę i wtedy wszyscy ze wstydem pospuszczali głowy. Ania długo myślała nad odpowiedzią.
– Dzisiaj czuję się dobrze, bo poznałam Polę – powiedziała cicho. – Ale poprzedni tydzień był dla mnie bardzo ciężki. Nie chciałam tu przychodzić.
– Proszę pani, a ja chciałabym zaproponować temat kolejnej lekcji wychowawczej – powiedziała zdecydowanym tonem Pola. – Powinniśmy wszyscy porozmawiać o tym, czym jest tolerancja i co się dzieje, gdy jej brakuje.
Wychowawczyni spojrzała badawczo na swoją klasę i już wiedziała, że zrealizowanie tego tematu zajmie więcej niż jedną lekcję.

Opowiadanie napisała dla Was
Alicja Mikulska